7. Współdziałanie kapłanów i świeckich
W jednym Ciele Kościoła znajdują się różne komórki. Życie tego mistycznego organizmu wymaga ich współdziałania. Sobór Watykański II z mocą mówi o potrzebie współpracy duchownych i świeckich. Radykalnie ujmuje to Dekret o misyjnej działalności Kościoła: „Kościół nie jest naprawdę założony, nie żyje w pełni ani nie jest doskonałym znakiem Chrystusa wśród ludzi, jeżeli wraz z hierarchią nie istnieje i nie pracuje autentyczny laikat. Ewangelia bowiem nie może zapuścić głębokich korzeni w umysłach, w życiu i w pracy jakiegoś narodu bez czynnego udziału ludzi świeckich” (p. 21). Jeżeli tego wymaga się od Kościoła na terenach misyjnych, to tym bardziej na terenach tradycyjnie katolickich. A przecież różnie z tym bywa.
I to jest jeden z problemów posoborowego Kościoła i jedno ze źródeł jego słabości. Jeśli bowiem dary Boże złożone w sercach świeckich nie pracują dla całości, to Kościół tylko na tym traci.
Wszędzie chodzi o równowagę udziału kapłanów i świeckich, by Kościół nie był ani zeświecczony, ani sklerykalizowany. Każdy ma podjąć właściwe dla niego zadania. Ale to jedni drugim muszą umożliwiać. To do duchownych należy promowanie, zachęcanie i ośmielanie swych świeckich braci i sióstr do angażowania się w sprawy Kościoła. Właśnie temu służy tworzenie małych i konkretnych okazji do czynnego włączenia się świeckich w parafialne inicjatywy, aby odczuli swoją współodpowiedzialność za cząstkę misji parafii i Kościoła. Gdzie tego brakuje, marginalizacja świeckich daje się we znaki w życiu parafialnym. Nie odczuwają wtedy swojej odpowiedzialności za misję parafii i delegują wszystko duchownym, tłumacząc, że ksiądz to zrobi lepiej i sam sobie da radę. A przecież to nieprawda, bo najczęściej brakuje im tylko doświadczenia i odwagi. Owszem, są działania, w których księdza nie może zastąpić żaden świecki, ale większość innych działań na rzecz wspólnoty mogą z powodzeniem wykonywać wszyscy – także osoby świeckie.
Projekt odnowy parafii dąży do decentralizacji parafii, aby duszpasterz nie musiał robić wszystkiego za innych, by dojrzali parafianie poczuli się odpowiedzialni za parafię i podjęli zadania, które mogą być im powierzone. Mówiąc o tej sprawie, często powołujemy się na przykład biblijny – to, co się przydarzyło Mojżeszowi, który w swojej gorliwości rozstrzygał wszystkie sporne sprawy wśród ludu, sądząc go od rana do wieczora. Gdy przybył jego teść – madianicki kapłan Jetro – ocenił to krytycznie: „Zamęczysz siebie i Lud, który przy tobie stoi, gdyż taka praca jest dla ciebie za ciężka i sam jej nie możesz podołać. Teraz posłuchaj rady, jaką ja ci daję, a Bóg niechaj będzie z tobą” (Wj 18,18n).
Jaka była to rada? Otóż taka, by Mojżesz zostawił sobie sprawy najpoważniejsze, a dla innych ustanowił nad ludźmi nowych sędziów spośród zaufanych ludzi z ludu. Lud Boży ma być podzielony na wspólnoty liczące po dziesięć, pięćdziesiąt, sto i tysiąc osób. Dziesiętnicy, pięćdziesiątnicy, setnicy i tysiącznicy mają im przewodzić i rozstrzygać spory. Ten układ miał zapewnić to, że Mojżesz podoła pracy, a i lud będzie zadowolony. Tak też się stało. Z tego światła Objawienia korzystamy i w odnowie parafii. Mówimy, że lepiej, aby wielu robiło po trochę, niż żeby tylko niektórzy robili dużo. Dla wszystkich jest dość pracy. Nikt w winnicy Pańskiej nie powinien czuć się nienajęty i pozbawiony odpowiedzialności. Ona rozkłada się proporcjonalnie do darów i możliwości na wszystkich ochrzczonych. To prawda, że komu wiele dano, od tego więcej wymagać się będzie. Ale Ewangelia uwrażliwia nas też na problem zmarnowania nawet najmniejszych darów, gdy mówi o słudze, który jedyny talent, jaki otrzymał, zakopał w ziemi. Nie przymnożył go. Nie spotkało się to z pochwałą, ale z naganą Pana. I tak każdy z nas, jeśli nawet w małym nie będzie wierny, nie będzie mógł wejść do radości swego Pana. Nie będzie bowiem gromadził z Nim, ale rozpraszał. Będzie marnotrawnym sługą, spotka go za to kara.
W życiu parafii jest miejsce dla kapłana. Niezastąpione. Ale też nie do zastąpienia są świeccy. Oni działają w strukturach parafii, podejmując różne funkcje, do których nie trzeba święceń kapłańskich. Odciążają w ten sposób duszpasterzy, umożliwiając im lepsze wykonywanie ich zadań. Nikt nie może jednak ich zastąpić ani w rodzinach, ani w społeczności, zwłaszcza gdy chodzi o wielkie i trudne zadanie uświęcania świata. Świeccy mają swoje charyzmaty i rzeczą duszpasterzy, a także całej wspólnoty, do której należą, jest je rozpoznać i uruchomić ich działanie. Wtedy sytuacja w parafii jest zdrowa i normalna, nie przypomina tak zwanej „dobrej” mamy, która w rodzinie chce zrobić wszystko za dzieci, poświęcając się dla ich dobra. W rzeczywistości przecież ona czyni im krzywdę.
Właśnie tym sensie Parafialny Projekt Odnowy i Ewangelizacji, znany wcześniej pod nazwą Nowy Obraz Parafii (NOP), daje szansę harmonijnego współdziałania świeckich i duchownych oraz wzajemnego poszanowania dla swoich kompetencji. To wyraz traktowania każdego ochrzczonego w sposób podmiotowy z uszanowaniem jego godności, praw i obowiązków. Prawa do aktywnego bycia w Kościele nabywają wszyscy wierni w sakramentach chrztu i bierzmowania, na mocy których prawdziwie i rzeczywiście uczestniczą w funkcjach Chrystusa: prorockiej, kapłańskiej i pasterskiej. Nikt ich nie powinien tego pozbawiać.
We wspólnocie parafialnej świeccy podejmują działania raczej nieśmiało i niezdecydowanie. Angażując się jednak i pracując, z czasem nabierają wprawy i kompetencji. Można powiedzieć, że dojrzała wspólnota musi mieć zarówno dojrzałych kapłanów z doświadczeniem, jak również dojrzałych świeckich. I trzeba robić wszystko, żeby do takiej dojrzałości ich doprowadzić. W dotychczasowym, scentralizowanym modelu parafii to jest niemożliwe. Nowy model parafii staje się więc dla świeckich szkołą dojrzałości i terenem świadomego zaangażowania.