5. Potrzeba nowych struktur w parafii
Dotychczasowe struktury parafialne oczywiście są aktualne, choć nabierają nowego znaczenia. Proboszcz nie jest mniej potrzebny, ale jeszcze bardziej. Nie musi wyręczać nikogo, każdemu pozostawia zakres jego działania, a sam jest koordynatorem całości, duchem ożywczym. Nic dziwnego, że od niego tak wiele zależy, od jego zrozumienia Kościoła, od jego wiary. Ale on też potrzebuje prawdziwego nawrócenia. Jeśli kogoś interesuje temat, „jak nawrócić proboszcza”, to odsyłam do książki ks. J. Pałygi pod tym tytułem. Proboszczowie niech pomyślą, jak sami mają inwestować w ten proces.
Potrzebna jest nadal Rada Parafialna zalecana przez Episkopat w każdej parafii. Jest ona pojmowana jako Rada Duszpasterska troszcząca się o duchowe oblicze parafii. Gdyby była potrzebna Rada Ekonomiczna czy Katechetyczna, też można by ją powołać. Odnowa parafii domaga się jednak nowych struktur. Teren parafii dobrze jest podzielić na mniejsze jednostki po to, by łatwiej było dotrzeć do wszystkich ludzi i rozłożyć troskę o całość na barki wielu. Tak powstaną rejony, ewentualnie również podrejony.
Praca musi być jednak właściwie koordynowana i sterowana, aby cały proces nam się nie wymknął. Należy przygotować potrzebne materiały, zaplanować poszczególne etapy. Dlatego trzeba wyłonić Parafialny Zespół Koordynacyjny (PZK), a jeśli okoliczności tego wymagają, to Rejonowe Zespoły Koordynacyjne (RZK), i właściwie ustawić relacje między tymi strukturami. Rada Parafialna oprócz swoich tradycyjnych funkcji powinna być uzdolniona do programowania duszpasterskiego dzięki współpracy z Parafialnym Zespołem Animacji (PZA) przygotowującym propozycję wydarzeń programu duszpasterskiego do zaakceptowania przez Radę Parafialną. A zespół koordynacyjny (PZK) ma zadania konkretne, wykonawcze, dbając o realizację zaplanowanych wydarzeń duszpasterskich. Niekiedy w sprawach szczególnej wagi trzeba się odwołać do całości parafii. Zwołuje się wtedy Zgromadzenie Parafialne obejmujące wszystkie grupy, wspólnoty i ruchy działające w parafii, a także zainteresowanych parafian.
Najbardziej znacząca dla całego projektu jest nowa struktura, do której powstania trzeba umiejętnie doprowadzić po kilku latach przygotowań – to sieć kościelnych wspólnot podstawowych, o których często jest mowa w dokumentach posoborowych. Przygotowania zaczynają się wcześniej, ale tworzy się je zasadniczo po kilku latach, na zakończenie pierwszego etapu odnowy parafii, bo mają do spełnienia istotną rolę w etapie drugim[1]. Początkowo mają one charakter grupy sąsiedzkiej, rekrutującej się z najbliżej mieszkających rodzin. Trzeba podjąć starania, żeby wszyscy wierzący parafianie mieli szansę się w nich odnaleźć i by wszyscy zostali do nich zaproszeni. Każda grupa ma określoną prostą strukturę i obmyślone miejsce spotkań, najczęściej u jednego z sąsiadów.
Najtrudniej będzie przekonać ludzi do potrzeby takich spotkań. Ale jest to możliwe i potrzebne, bo to jest sposób na przeżywanie swojej parafii jako naturalnej wspólnoty wspólnot sąsiedzkich. Ta propozycja odwołuje się do tradycyjnych sąsiedzkich znajomości i dawnych spotkań na ławeczce przy płocie lub na wspólnej sąsiedzkiej majówce przed przydrożną kaplicą. Te zwyczaje zanikły w ostatnich latach z powodu mocnych prądów kulturowego indywidualizmu i zeświecczenia. Odtworzenie struktury małych wspólnot jest więc próbą podarowania wspólnocie parafialnej jej podstawowej komórki, aby parafia mogła być doświadczana jako wspólnota naturalnych wspólnot sąsiedzkich.
Daje się wciąż zaobserwować, jak bardzo ludzie pragną spotkań, tęsknią za nimi, dają świadectwo tego, ile one dla nich znaczą. Wytrwała praca w tym kierunku może doprowadzić do tego, że przekształcają się w autentyczne wspólnoty kościelne. To one właśnie tworzą podstawową tkankę życia parafii. Pozwalają ludziom wyjść z anonimowości, spotkać się z braćmi i siostrami w imię wiary, na wspólną modlitwę, sąsiedzką pomoc i na to, by obmyślać i podejmować działania chrześcijańskie w swoim środowisku. To te wspólnoty pozwalają nam pokonać herezję indywidualizmu, która grozi tym, że każdy będzie myślał tylko o sobie i żył dla siebie. A to nie jest chrześcijaństwo.
Wspólnoty podstawowe są oczkiem w głowie całego projektu odnowy. Trzeba je więc dobrze zrozumieć i troskliwie budować. Nie chodzi o wspólnoty „elitarne” (jak ministranci, lektorzy, Żywy Różaniec, grupy charytatywne lub koła biblijne). Chodzi o grupy, w których chrześcijanie spotykają się jako chrześcijanie – z potrzeby wiary. Parafia to nie jest wspólnota takich elit, choć są one potrzebne, bo zaspokajają różne potrzeby wiernych. Ale powinny służyć całej wspólnocie. Parafia to wspólnota wspólnot podstawowych wzajemnie ze sobą powiązanych jak komórki w ciele, które wzajemnie na siebie oddziałują. Intensywność ich życia i wzajemna dynamika decydują o jakości wspólnotowych relacji w całej parafii.
Wspólnoty podstawowe (sąsiedzkie) są czymś naturalnym i prostym. Wyrastają ze środowiska i mają szansę je przetwarzać. One budują najgłębsze więzi między ludźmi, którzy już znają swe imiona, upodobania, radości i kłopoty. To stwarza szansę między innymi skutecznej pomocy charytatywnej. I chroni przed niebezpieczeństwem nadużyć oraz wykorzystywania naiwności. Tu osoby ochrzczone stają się chrześcijanami, ucząc się wspólnej modlitwy, czytania razem Pisma Świętego i wspólnej refleksji nad jego zastosowaniem w życiu. Tu wyraźniej poznają wolę Bożą, czyli to, co mają czynić, żeby zachować się, jak należy. Tutaj Bóg daje im dokładne namiary: co, kiedy i komu oraz w jaki sposób mają zrobić. We wspólnocie poznaje się swoje dary (charyzmaty) oraz dary innych. Gdyż poza wspólnotą naprawdę trudno je nie tylko rozpoznać, ale i uaktywnić.
Aby wspólnota mogła dobrze funkcjonować, powinna tworzyć ją niezbyt duża grupa ludzi (do kilkunastu rodzin, około 20 osób). Trzeba też zadbać o właściwe nastawienie życzliwości, otwartości i zrozumienia, po co się chcemy spotykać. Chrystus obecny wśród nas przypomina, że schodzimy się nie po to, by się dzielić, ale po to, by się jednoczyć, nie by krytykować innych czy obmawiać, ale pomyśleć, jak sobie nawzajem pomóc.
Każda grupa ma swoją ministrukturę. Tworzą ją: gospodarz domu – każdorazowo zapraszający wszystkich i troszczący się o rodzinny klimat spotkania, a także animator – prowadzący spotkania grupy. Do niego należy czuwanie nad omówieniem tematu. Ma zachęcać i ośmielać każdego z obecnych do zabierania głosu, a sam daje tylko krótkie wprowadzenia. Niekiedy musi delikatnie przypomnieć notorycznym gadułom, że inni też mają coś do powiedzenia. Dobrze byłoby także powołać sekretarza lub kronikarza grupy, który przygotuje relacje ze spotkań i zanotuje wnioski. Przydatny w grupie może też być ktoś odpowiedzialny za prowadzenie wspólnej modlitwy i śpiewu.
Jeśli takie jest znaczenie i zadanie sąsiedzkich wspólnot podstawowych, to trzeba na nie położyć większy nacisk i budować je wytrwale, nie zrażając się trudnościami. Jak nigdzie indziej, tak przy tej pracy mamy mieć świadomość, że budujemy Kościół. Budujemy go od podstaw, by nie był kolosem na glinianych nogach.
Przy okazji warto zauważyć, że powodem zawstydzenia powinno być dla nas to, że praca wspólnotami podstawowymi kwitnie i wydaje owoce w krajach misyjnych, a u nas prawie nie jest znana i napotyka wielkie opory. A jeśli ta sprawa jest z Boga, to z Kim walczymy?
[1] Do szczegółowego wyjaśnienia poszczególnych etapów procesu odnowy parafii wrócimy jeszcze w rozdziale „Schemat planu duszpasterskiej odnowy wspólnoty parafialnej”, s. 114.