11. Misyjne przeobrażenie parafii
Do tego przeobrażenia wzywa papież Franciszek w swej programowej adhortacji „Evangelii gaudium” (2013) [dalej EG] o radości głoszenia Ewangelii. Przypomina z mocą, podobnie jak jego poprzednicy i Sobór, że Kościół z natury i z powołania płynącego od Chrystusa jest misyjny, posłany do przekazania zbawienia i prawdy Bożej całemu światu. Gdyby zatracił tę świadomość misji, stałby się martwy i niepotrzebny jak zwietrzała sól. Zawiódłby swego Założyciela.
Dlatego papież z troską patrzy na samozadowolenie wielu środowisk w Kościele, na kręcenie się tylko wokół siebie, na nieodczytywanie przez nas znaków, które daje nam dziś Bóg. Ubolewa nad biernością wielu członków wspólnoty kościelnej, nad faryzeizmem, asekuranctwem, egoizmem i beztroską naszych środowisk. Jakże pragnąłby to zmienić i skierować Kościół na drogi nowej i skutecznej Ewangelizacji! Jeśli nie usłyszałeś jeszcze jego ojcowskiego głosu, to musisz to szybko nadrobić.
Mowa papieża jest przejmująca i prawdziwie prorocka. To Duch Święty przemawia dziś jego słowami do Kościoła. Musimy uważnie słuchać tego, co chce nam powiedzieć i w jakim kierunku poprowadzić.
„Wszyscy jesteśmy wezwani do tego misyjnego ‘wyjścia’. Każdy chrześcijanin i każda wspólnota winni rozeznać, jaką drogą powinni kroczyć zgodnie z wezwaniem Pana, jednak wszyscy jesteśmy zaproszeni do przyjęcia tego wezwania, wyjścia z własnej wygody i zdobycia się na odwagę, by dotrzeć na wszystkie peryferia świata potrzebujące światła Ewangelii” (EG 20).
„Marzę o wyborze misyjnym, zdolnym przemienić wszystko, aby zwyczaje, style, rozkład zajęć i wszystkie struktury kościelne stały się odpowiednim kanałem bardziej do ewangelizowania dzisiejszego świata niż do zachowania stanu rzeczy” (EG 27).
„Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia i przywiązania do własnego bezpieczeństwa. Nie chcę Kościoła troszczącego się o to, by stanowić centrum, który w końcu zamyka się w gąszczu obsesji i procedur. Jeśli coś ma wywołać święte oburzenie, niepokoić i przyprawiać o wyrzut sumienia, to niech będzie to fakt, że tylu naszych braci żyje pozbawionych siły, światła i pociechy przyjaźni z Jezusem Chrystusem, bez przygarniającej ich wspólnoty wiary, bez perspektywy sensu i życia” (EG 49).
Wygląda na to, że papież woli też parafię nawet słabą i niedoskonałą niż elegancką i perfekcyjną, ale zamkniętą i myślącą tylko o sobie, nie spieszącą na ratunek innym. Gdybyśmy te słowa odnieśli do siebie, do swego życia chrześcijańskiego i odnowili je, to wtedy i my przez to stalibyśmy się prorokami Boga ukazującymi, że możliwe jest wzięcie do serca tego, co On nam mówi w Kościele i przez Kościół, że to daje skuteczność naszej wierze i prowadzi nas na drogi do nowego, lepszego świata, któremu na imię Boże Królestwo. Stalibyśmy się jako Kościół czytelnym znakiem tego Królestwa. O to właśnie Chrystusowi chodzi. Coś z tajemnicy Kościoła otwiera się wtedy przed nami. I prowadzi do odpowiedzialności za świat, byśmy mu służyli tym, co otrzymaliśmy od Boga. Byśmy nie zatrzymali tego dla siebie. I tu odnajdziemy radość z tego, że jesteśmy Kościołem, i radość dzielenia się Ewangelią z innymi. Ogromną radość!