2. Aktualna sytuacja parafii
W czasie Soboru była dyskusja na temat parafii. Stawiano kwestię, czy jest jeszcze ona dziś aktualna. Odpowiedź była zdecydowanie twierdząca. Ojcowie Soboru jednocześnie jasno widzieli kryzysowe sytuacje, w których znajdują się nieraz parafie, po czym wzywali do ich odnowy. Powtórzył to wezwanie z mocą święty Jan Paweł II w adhortacji o posłannictwie świeckich (Christifidelis laici, n. 26). W okresie posoborowym, a szczególnie w ostatnich latach kulturowych przemian, parafia jest często krytykowana z różnych stron za jej niespójność z teologią Kościoła Soboru Watykańskiego II, za tradycjonalne struktury, za martwotę i brak inicjatywy, za to, że prowadzi duszpasterstwo albo masowe, albo indywidualistyczne, że nie ma w niej troski o powoływanie, formację i duszpasterstwo wspólnot. Często też spotykamy się z opuszczaniem parafii, zwłaszcza przez młodych, co świadczy o tym, że nie zaspokaja ona potrzeb współczesnych ludzi. Wielu z nich czuje się tam niepotrzebnymi. Są nieznani i anonimowi tak jak w tłumie. Idą więc często do sekt, które dają im ciepło wspólnoty, autentyzm modlitwy i poczucie braterskiej więzi.
Na szczęście działa w Kościele także wiele ruchów i stowarzyszeń. W ruchach ludzie odnajdują to, czego szukają. Jednak wiele ruchów zabiera z parafii najciekawszych i najbardziej zaangażowanych ludzi, a przez to osłabia duchowo i intelektualnie wspólnotę parafialną. Ten problem widzi wielu duszpasterzy. Już święty Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał, że wszystkie ruchy apostolskie powinny odnajdywać się w parafii, wzbogacać ją i angażować w jej sprawy – dla wspólnego dobra. Kolejne kongresy ruchów katolickich – zarówno na poziomie światowym, jak i w Polsce – ujawniły dynamizm tych ruchów i to, że wiosna Kościoła, której one są znakiem, doszła już do nas.
Ale dla tych żywotnych ruchów odnowy apostolskiego zaangażowania Kościoła parafia jest niezbędna jako wspólny mianownik różnych inicjatyw i przedsięwzięć, jeśli nie mają one nabrać odśrodkowej siły i zagrażać jedności oraz zwartości Kościoła. Jest też miejscem zwyczajnej ewangelizacji, której potrzebę – w odnowionym kształcie – podkreślają ostatni papieże. Tu dokonuje się najbardziej spontaniczna i pozbawiona zbędnego rozgłosu pomoc braterska. Tu może też skutecznie działać Akcja Katolicka i inne podobne inicjatywy, które angażują wiernych w różne działania społeczne lub kulturalne.
Równocześnie obserwuje się jednak niemożność odnalezienia się w tradycyjnej parafii tych wszystkich nowych ruchów. Nierzadko pasują do niej jak pięść do nosa. I ona ma z nimi trudności, i one z nią. Tylko odnowiona parafia daje możność pełnego zaangażowania świeckich i owocnego współdziałania różnych jej elementów. Najważniejsze pytanie jest o to, czy parafia (myślimy zwłaszcza o naszych środowiskach) może być jeszcze odnowiona. Każdy świadomy sprawy powie, że to jest absolutnie konieczne dla przyszłości Kościoła i skuteczności jego misji. Obserwujemy jednak, że często odnowę rozumie się powierzchownie i strukturalnie, nie sięgając głębi jej problemów. Tak jak odnowę liturgiczną swego czasu wielu sprowadzało się tylko do odwrócenia ołtarza i ustawienia kapłana twarzą do wiernych.
Niewiele dają w tej sprawie wysiłki kapłanów, by zaszczepić w parafii taki czy inny ruch, a nawet wiele z nich. Zdarza się niekiedy niemądra rekordomania. Są to często działania tylko pozorne, podobnie jak różne zewnętrzne inwestycje z budową świątyń włącznie. To wszystko jest konieczne, ale bez odnowy ducha parafii, bez świadomego tworzenia wspólnoty z dnia na dzień tamto nie musi posuwać sprawy naprzód. Tymczasem sytuacja postępującej laicyzacji, konsumpcyjnego stylu życia i skrajnego liberalizmu, który niszczy wartości moralne, wołają o autentyczne wspólnoty chrześcijańskie, które uczyłyby innego stylu życia i miałyby nośność ewangelizacyjną. Tylko one mogą dać doświadczenie Kościoła i być oparciem w przemianach cywilizacyjnych. One mogą spełnić nadzieje na głębszą, ewangeliczną formację duchową.
Rozdarcie między wiarą a życiem, które staje się prawie pogańskie, najgłębiej deformuje chrześcijaństwo. To raczej media kształtują postawy ludzkie, i to w kierunku brutalizacji, bezmyślności, płycizny i prywatyzacji życia, a chrześcijaństwo nie może zdobyć się na liczącą się przeciwwagę. Z jednej strony obserwujemy liczne oznaki niezadowolenia z obecnego stanu parafii, z monotonii liturgii, poziomu katechezy, braku zaangażowania świeckich, z drugiej jednak ze środowiskiem parafialnym łączą się realne oczekiwania i nadzieje na przyszłość.
Kilkadziesiąt lat po Soborze przeważa ciągle przedsoborowy, administracyjno-terytorialny model parafii okraszony tylko jedną czy dwiema grupami bardziej zaangażowanych. A co z pozostałymi, których jest najwięcej? Co z tymi, którzy niewiele pojmują, są bierni, praktykują tylko dla tradycji, z tymi, których słaba wiara nie formuje do pełnego chrześcijaństwa? Czy zostawimy ich bez pomocy? Jak długo będziemy jeszcze pozwalali, aby masy ochrzczonych opuszczały ten Kościół, który ich zrodził dla życia Bożego? Czy pozwolimy, aby wierni skarżyli się bez końca na zastój, przestarzałość, „klerykalizm” i „chłód” tak wielu celebracji religijnych? Kiedy uświadomimy sobie smutną prawdę, że wkrótce praca kleru nie będzie w stanie pobudzać życia parafii? Kiedy radykalizmem orędzia ewangelicznego odpowiemy na dekadencję naszego konsumpcyjnego społeczeństwa? Czy nie wiemy, że Ewangelia jest wyzwoleniem, radością, życiem? Dlaczego więc ochrzczeni jej nie przyjmują?
Aby przeprowadzić odnowę Kościoła od podstaw, mamy do dyspozycji niewiele czasu. A jeżeli tego nie zrobimy teraz, to będziemy skazani na zaczynanie wszystkiego od zera. Czy nie będzie to długie i bolesne? Czy dalej będziemy tuczyć i głaskać jedną czy drugą owieczkę, zostawiając dziewięćdziesiąt kilka na pustyni współczesnego życia? Czy Chrystus nie uczył inaczej? Gdzie znaleźć dynamiczny i twórczy model parafii, pociągający i angażujący wszystkich? Jak przekształcić bierną masę w świadomy swych zadań i możliwości lud Boży?
Przed takimi pytaniami żaden bystry obserwator współczesnych procesów życia nie ucieknie. Trzeba je podjąć i drążyć. Szukać na nie odpowiedzi. Nie po to nas Jezus powołał na swoich uczniów, by nas życie niosło jak rzeka zdechłą rybę. Wszystko na nowo zależy od wiary w moc Boga i w możliwość odnowy naszych struktur kościelnych.